poniedziałek, 5 grudnia 2011

Dobrze, że nie wiesz co u mnie, bo pękłoby ci serce.

Rozpadam się na drobne kawałeczki.
Rozpadam się, myśląc o nich.
Kruszę się jak pierdolony kawałek lodu. Na drobne kawałki, z każdą minutą na coraz drobniejsze. Nie wiem dokładnie gdzie jestem. Przemieszczam się z miejsca na miejsce. I tylko fałszywy uśmiech potrafi jakoś zamaskować to wszystko. Próbuję złapać oddech. Uspokajam się na chwilę. Zasypiam. I znów wszystkie obrazy wracają, bo koszmary nie pozwalają zastać spokojnego snu. Nie mówię o tym nikomu, próbuję sobie z tym poradzić. Nagle najbliższe osoby odsuwają się, mają mi za złe, że pracuję, że nie spędzam z nimi tyle czasu, że stałam się odpowiedzialna, że nie przychodzę na urodziny, bo akurat mam w tym dniu pracę, że nie przyjdę na Sylwestra, bo też pracuję... Tylko nikt nie spytał czy bym chciała nie przyjść czy tylko dlatego, że muszę. Nikt. Czuję psychiczny ból w klatce piersiowej, czy to normalne, żeby dziewiętnastoletnia dziewczyna miała tak słabe o sobie mniemanie, takie słabe poczucie wartości i ciągle łzy w oczach, gdy zostaje sama w pokoju? A potem spytaj się mnie, dlaczego tyle seriali oglądam... tam na końcu wszystko dobrze się kończy. Próbuję wierzyć w to, ale ile idzie?


I tylko pozostaje sztuczny uśmiech w pracy, gdy zdajesz sobie sprawę, że najbliżsi odchodzą od ciebie coraz dalej a znajomymi zaczynają być twoi współpracownicy. Nie narzekam w tej kwestii, bo praca bardzo fajna, mimo nocek i ciężkiej pracy, ani chwili usiąść w ciągu 12 godzin, mimo to - pełno śmiechów, wygłupów i przedziwnych i przezabawnych sytuacji. Ale czy tak ma być? Kiedyś obiecałam sobie, że nie będę miała tak jak rodzice - znajomych z pracy - ale powoli zaczynam w to wierzyć, że inni znajomi odsuwają się od ciebie. Nie wiem dlaczego tak się dzieje, czy myślą, że tylko chcesz się skupić na pracy i o nich zapomnieć? Przecież można wymieniać się doświadczeniami, a oprócz pracy jest milion innych tematów. Ostatnio usłyszałam od bardzo bliskiej mi osoby, że ciągle imprezuję... ironią do tego jest to, że właśnie w weekendy pracuję na imprezach jako barmanka, dodam, że nie mam czasu w tygodniu imprezować... Głupstwa i kłamstwa zadawane prosto w serce z powodu czego? Pytam się, bo nie znam odpowiedzi... i chyba jej nie dostanę. Czuję znów ból psychiczny. Zostaję znów z nim sam na sam wraz ze samotnością w tym cichym, pustym pokoju.

wtorek, 4 października 2011

Hiiiiii!


Póki co mam dla was kilka fotek przesłodkiej Emilki, córki mojej rówieśniczki, koleżanki z podstawówki. Spójrzcie:





środa, 31 sierpnia 2011

Gruba, obleśna, a na dodatek pasja tylko jej pozostała w życiu - po prostu ja wg. ex.

Jestem całkowicie pozbawiona emocji, a tym samym telepocze mi niezłomnie serce. Jeżeli nie nabawiłam się już nerwicy, to będzie naprawdę dobrze. Jestem obecnie w moim maleńkim świecie. Bez negatywnych emocji pochodzących ze strony Katowic, a dokładniej kilku z nich osób. Mam określony cel w życiu i krytyka zazdrosnych ludzi nie wpłynie na mnie.Studia, a potem lot do USA-miejmy nadzieję,że związany z fotografią -na pewno z miejscem zamieszkania. Dla ludzi,którzy nie mają swoich marzeń,jestem kolejną głupią, która nic nie wie o życiu. Mam to głęboko gdzieś i nie zwracam na nich uwagi.Myślą,że są kimś i mogą innych wyśmiewać -sami próżnują, nie robiąc ze swoim życiem kompletnie nic. Cieszę się,że nie otacza mnie już ta negatywna energia. Czeka mnie przyszłość. Nie mam czasu na zwracanie na nich uwagi i zamartwianie się. To był ostatni raz kiedy skierowałam mysz w tabelkę "wyszukaj" i wpisałam jego imię, a potem weszłam na profil i przeczytałam niemiłe słowa na temat mój i mojej kuzynki. Myślałam, że jesteśmy dorośli, ale widocznie wygląd pokazuje również dorosłość wewnętrzną. Dzieciak. Dzieciak jakich mało. Jeżeli masz coś do swojej ex, to mów to jej w 4 oczy, a nie wyśmiewasz, chowając się pod przykrywką portali społecznościowych, tkwiąc wśród swoich tandetnych przyjaciół. To było już przegięcie. Naśmiewać się ze mnie - ok, ścierpię to, bo tylko napędza mnie to do działania, do wierzenia w siebie, w budowanie swojej przyszłości i pokazanie takim jak oni, że osiągnę więcej niż tchórze, którzy siedzą non stop po drugiej stronie komputera. Ale przegięciem było wciąganie w to wszystko mojej kuzynki. Wiedział, że jest mi najbliższą osobą, że pocieszyła mnie po nim, że doradzała, że mam z nim zerwać - wyżywa się teraz na niej. Jeżeli ja i ona jesteśmy grube, to oni są anorektycy. Moja wierna przyjaciółka Gabby, powiedziała mi święte słowa, że facet nie leci na kości, kobieta musi mieć cyc i dupę. I ma świętą rację (święta Gabby?!).
Wyżyłam się. Teraz idę się kąpać, a jutro wypiję za to z ekipą, z ludźmi, których otacza pozytywna energia,a przede wszystkim są dorośli i swoje sprawy załatwiają natychmiast w 4 oczy.
Niebawem napiszę konkretną notkę a nie takie coś. Przepraszam z jednej strony za to, z drugiej strony - poznajcie moje życie. Życie brutalnej, wrednej suki, która wykopała swojego ex za to, że był cichy dla mojej rodziny, nie potrafił pogadać z moim bratem (a dla mnie to podstawa), po tym jak zrezygnowałam dla niego z marzenia, ze swoich przyjaciół i znajomych, aby dostosować się do jego życia. Nigdy nie zrezygnuję już z siebie na rzecz drugiej osoby. Nigdy nie zrezygnuję z przyjaciół, a tym bardziej z rodziny. Adios kochaniutki, chuj ci w dupę i szkło do tego - jak to mówi święta Gabby.

środa, 13 lipca 2011

Wróciłam. 70 dziadka była ok, oprócz nowo poznanego niby wujka a jednak kuzyna, który chwalił się jak to nie jest zajebisty w fotografii i ile to lat nie robi zdjęć (człowiek koło 50) a potem okazało się, że cały czas robił zdjęcie na Automacie :D Uwielbiam takie sytuacje. Wiem, może czasem jestem wredna, ale wyczuwam ludzi, którzy przesadzają z chwaleniem się i okazuje się, że nie mają pojęcia o czym mówią ;)
Kilka zdjęć z wyjazdu:

Moja kochana Prababcia, która 21 czerwca kończyła 93 lata, widząc, że przynoszę jej prezent prawie się popłakała, mówiąc że "zawsze o niej kochana wnuczka pamięta". Na drugi dzień, gdy wyjeżdżałam czmychła szybko do pokoju i przyniosła mi te zdjęcie + swoje z dowodu. anyway, to zdjęcie jest z 1939r. z jej ślubu. Na dodatek ma taką historię, że szok. Myślałam, że śluby "umawiane" tak naprawdę były tylko wśród arystokracji, a od babci nagle usłyszałam, że ona płakała przez tydzień, gdy usłyszała, że ma wychodzić za mąż, na dodatek z facetem 10 lat starszym, bo... miał majątek. Szok. Myślałam, że takie coś nie miało miejsce w mojej rodzinie.

wtorek, 5 lipca 2011

Poszła kupić trampki, wróciła... oczywiście, że z czymś innym!

Helllo :)
Kochani, piszę do was pełna szczęścia. Może to wina 2 desperadosów i spalonych 4 fajek, nie wiem, aczkolwiek wiem, że jest dobrze i tak powinno pozostać do końca wakacji. Moje podejrzenia o tym, że ekipa ma do mnie dystans chyba były błędne, gdyż dzisiaj jak pojechałam na naszą miejscówę wszystko było jasne i przejrzyste, a ja znów czułam się jak u swoich. Nienawidzę, gdy dziewczyny są zazdrosne. Szczególnie te, które znam już kupę czasu. Jest taka jedna, z którą chodziłam do klasy w gimnazjum i jest dla mnie wredna, gdyż odnowiłam znajomość z jej przyjaciółką (w gimnazjum ją poznałam dzięki niej (masło maślane wiem -,-) i wszystkie się przyjaźniłyśmy-chyba można to tak nazwać) i dwa razy spotkałyśmy się bez niej, gdyż raz - wolała iść na imprezę niż pocieszać przyjaciółkę, że chłopak ją wyje**ł, a drugi raz nie chciała iść znów na moją imprezę. Więc w czwartek pokazała pełną klasę swojej wredności, nie chcąc mi powiedzieć, gdzie jest organizowany grill, a dziś marudząc przy pożyczaniu mi otwieracza. Szkoda gadać. Tak to jest jak się jest (przepraszam wszystkich normalnych...) jedynakiem.
Dzisiaj niektórzy stwierdzili z ekipy, że muszą zacząć oglądać Skinsów. Pytając mnie o czym to jest, bo się robi o tym głośno, nie wiedziałam im jak to wytłumaczyć, więc odp. "o znajomych, gdzie każdy praktycznie z każdym, budzą się w różnych miejscach i non stop imprezują, jednocześnie borykając się z problemami każdego nastolatka", ich odp? "Tak jak my!" (bez każdy z każdym xD)
Dzisiaj był mały Tokio Drift w wersji polskiej. Kumpela zadzwoniła "ratujcie! Stoję autem pod Silesią City Center na podziemnym, bo mi akumulator wysiadł", a co my zrobiliśmy? Zamiast jednego wysłać, to wszyscy 5 autami pojechali pomóc Hance. Ludzie patrzyli się na nas jak na idiotów, gdyż faceci prowadzili, a dziewczyny wychodząc z aut miały ze sobą każda praktycznie po piwie. I nasz okrzyk, gdy wysiedliśmy "Bo wszyscy jesteśmy w PLAYu"! (a tak serio to prawie nikt :D)

Czy was też od kilku dni męczy ból głowy? Ta pogoda mnie dobija -,-
Aczkolwiek dzisiaj już było widać przejaśnienia i wreszcie zobaczyłam błękitne niebo! No a potem oczywiście zaczęło znów padać... Aczkolwiek i tak nie poddawaliśmy się i siedzieliśmy na świeżym powietrzu, wdychając zapachy pobliskiej piekarni, która była już zamknięta oraz dym papierosowy.
A teraz zostawiam was z moim marzeniem...

piątek, 1 lipca 2011

I and all of the people...

Wszystko się komplikuje z dnia na dzień. Nie, że niby jakieś chore sytuacje się dzieją, ale mój mózg zaczyna inaczej funkcjonować. Brakuje mi kogoś obok. Wiecie, są rodzice i niby brat, ale jednak brak mi tego kogoś obok do kogo bezpretensjonalnie mogłabym przytulić się w każdym momencie i posłuchać jego bicie serca. Czuję pustkę.





without you...





...is there.


odzywa się niebezpiecznie u mnie instynkt macierzyński. I chyba dlatego, że wychodzą pewne komplikacje u mnie w zdrowiu... Naprawdę nie mogę pozbyć się myśli jak to będzie za kilka lat, nie mogę doczekać się kiedy będę rozpieszczać swoje dziecko i się z nim bawić, aczkolwiek najpierw trzeba zadbać o swoją karierę i pozycję 'na rynku', a potem mąż, dziecko itp.  Chyba powoli dorastam, bo kiedyś patrząc na małe dziecko miałam tylko myśli 'co ten bachor tak wrzeszczy', teraz bym z chęcią utuliła każde napotkane niemowlę 
Coś co przygniotło ostatnio moje serce, uwielbiam ten kawałek i teledysk. Moja skryta miłość do Eminema wzrosła maxymalnie po nim ;)


niedziela, 12 czerwca 2011

Facebook

Witajcie kochane!
Dziękuję wam bardzo za przemiłe słowa, dotyczące moich fotografii :) Z racji tego, że już od dawna planowałam założenie strony www, gdzie mogłabym zamieszczać moje prace, stworzyłam moją stronę na Facebooku. Mam nadzieję, że się spodoba ;)
 Link:  Polub moje zdjęcia na Facebooku! :)

Gdy tak grzebałam w moich starych zdjęciach, znalazłam dwa, które mnie urzekły (nie ma to jak wracać do zdjęć sprzed roku i znaleźć takie zdjęcia, które nie zwracałaś na nie uwagi, a tu proszę...łał). Co sądzicie o nich?



piątek, 10 czerwca 2011

Nicoletta!

Witam kochani!
Po kilku niedanych podejściach (związanych z moim lenistwem) wreszcie dodaję notkę. Dotyczyć będzie... moich zdjęć. Wow, ale zaskoczenie, prawda? :)  Jestem sfrustrowana, gdyż mój wolny czas spędzam nie śpiąc do rana i zasypiając ranem, a budząc się koło 15. Wiem, że to niezdrowe i w ogóle, ale... ja to ja. I tyle na ten temat. Poza tym - nie dostałam pewnej akredytacji, na której szczególnie mi zależało. Ale może to i dobrze? Bo przypomniałam sobie, że "raz na wozie raz pod wozem", a zawód jaki sobie wybrałam jest wymagający i musisz być cały czas aktywna, gdyż potem spadasz w dół. W każdym razie lipa. I obecnie gubię się przy tym czy mam jechać na lipcowy upragniony koncert Paramore czy też odpuścić (brak kasy). Zobaczymy... Wybiera się ktoś z was?
Poza tym... Mam dla was kilka fotek, które zrobiłam koleżance Nicolettcie P. Sesja całkiem spontaniczna, gdyż około 23 napisałam do niej "co robisz?", po godzinie pisania ustawiłyśmy się na następny dzień i bum...sesja! Jeszcze nigdy nie robiłam sesji tak nieprzygotowana!
Powiem wam szczerze, że nie lubię robić zdjęć znajomym. Wynika to z tego, że jest podwójna presja podczas robienia zdjęć - po pierwsze "czy się spodobają" (tak też jest przy obcych osobach, ale jak znajomemu się nie spodoba, to już jest większy problem, bo nadal masz z nim do czynienia ;)), a po drugie "a jak nie wyjdą wcale? wyjdą poruszone, złe, niedoświetlone albo prześwietlone i nie będzie można z nich nic wydobyć?" (aż ręka z aparatem drży!). Także szczerze powiedziawszy - wiem, że z tej sesji mogłabym wydobyć więcej, ale a to nas światło goniło, a to aparat mi bzikował (naprawdę nie wiem co się z nim ostatnio dzieje! Modlę się do niego, żeby przestał... NAPRAWDĘ!), ale niektóre zdjęcia uważam, że i tak czy siak są dobre ;) Szczególnie, że modelka nie była doświadczona w modelowaniu, a dawała z siebie więcej niż pewna Pani z poprzedniej sesji (zadawała pytania "ale jak mam się ustawić? powiedz mi co mam robić... zero ingerencji ze swojej strony -,-)
Także zostawiam was z tym moim małym światem fotografii:














Jak wam się podobają zdjęcia? ;)
Jeżeli ktoś jest z okolic Śląska i chciałby sesję, to serdecznie zapraszam, proszę pisać.

środa, 25 maja 2011

Czesław Mozil & Myslovitz. Zdjęcia

Moi drodzy czytelnicy, których jest coraz mniej. . Dzisiaj będzie notka z moimi zdjęciami, które robiłam podczas tegorocznych Juwenalii Śląskich. Miałam zaszczyt robić zdjęcia dla portalu dlaStudenta.pl, a dzięki temu miałam wejście za kulisy. Niestety moje dobre serce jest za dobre i widząc denerwujących się muzyków przed koncertem, nie podchodziłam do nich i nie prosiłam o wspólne zdjęcie. Wiem, jestem głupia, bo innej okazji nie miałam, aby sobie z nimi zrobić fotę, no ale cóż. Przynajmniej miałam świadomość, że stoją 5 kroków przede mną i czuję ich ekscytację koncertem lub "po koncercie". Mam nadzieję, że innym razem będzie taka okazja.
A teraz kilka zdjęć:



Czesław Śpiewa,
Niestety ten Pan zastrzegł sobie fotoreporterów przed sceną, więc musiałam pchać się przed szalonymi fanami. Wszędzie pisk, skakanie i tłok. masakra!
Unluckily that Mr he couldn't camera-mans in front of stage, so I had to push in crowd of fans. Everywhere was cheep, jump and crowd. It was nightmare!






Myslovitz










Ukochany Czesław <3 / so my dear Czesław <3



Google Website Translator Gadget